6 października 2018 roku odbył się XX Rajd „Śladami Sławnych Ludzi” zorganizowany przez Oddział Ropczycki PTTK.W tym jubileuszowym roku obchodów 100 - lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, jak również jubileuszowym rajdzie, bohaterem był Marszałek Józef Piłsudski. Nasza piesza wędrówka prowadziła szlakami cmentarzy wojennych, zwłaszcza z I wojny światowej.Tym razem zawędrowaliśmy pod naszą południową granicę w Beskid Niski. W rajdzie wzięli udział uczniowie i opiekunowie z Czekaja, LO, Nawsia i naszej szkoły. Reprezentowało ją 6 uczestników).
Kierownikiem rajdu był pan Robert Pieczonka, znawca historii, który w ciągu całej trasy dojazdu opowiadał nam o Polsce na progu wolności, Józefie Piłsudskim oraz o faunie i florze Beskidu Niskiego. Opowieści były niezwykle ciekawe, a fakty z nich miały się pojawić na późniejszym konkursie, więc młodzież tym bardziej chłonęła wiedzę. Jadąc, pan Robert pokazywał nam kolejne wzgórza, lasy, mijane kościoły, opisując wszystko dokładnie. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy dojechaliśmy do pierwszego punktu naszego rajdu – Nowego Żmigrodu.
W Nowym Żmigrodzie zwiedziliśmy zabytkowy rzymsko-katolicki cmentarz parafialny. W najstarszej części cmentarza znajduje się kaplica z I połowy XIX wieku, murowane ogrodzenie z bramą z XIX wieku i stare pomnikowe drzewa. Na cmentarzu znajduje się też mogiła konfederatów barskich, pomnik partyzantów AK, groby powstańców styczniowych, pomnik poświęcony bohaterom poległym w walkach o niepodległość, krzyż poświęcony Ofiarom Katynia 1940, kwatera wojenna z okresu I wojny światowej oraz zbiorowa mogiła pomordowanych podczas II wojny światowej.
Dalsza część rajdu prowadziła niemal pod samą granicę słowacką, do znanej ropczycanom Huty Polańskiej. W Hucie Polańskiej spod „Hajstry” – prywatnego schroniska, rozpoczęła się nasza piesza wędrówka. Idąc żółtym szlakiem minęliśmy dom diecezjalny i kościół p.w. św. Jana z Dukli i św. Huberta, którego kustoszem od 1997 r. był śp. ks. Jan Delecta. Po niecałej godzinie marszu doszliśmy do granicy słowackiej i rozdroża na Przełęczy Mazgalicy. Nieco zmęczeni po pierwszym porannym przejściu posililiśmy się i w dalszą drogę ruszyliśmy już granicznym szlakiem niebiesko-czerwonym, kierując się na Baranie i Filipowski Wierch. Piękna jesienna pogoda i wspaniałe widoki dodawały sił, a mocny wiatr osuszał spocone czoła. Trasa wędrówki to pięła się do góry, to znów schodziła w dół, pod nogami było pełno śliskich, bukowych liści. Jedna z uczestniczek rajdu z Czekaja niefortunnie postawiła nogę i uległa wypadkowi. Kierownik wycieczki i opiekun szkolny musieli wezwać GOPR, zarówno karetkę z quadem i noszami, a potem z polany nad Ożenną śmigłowiec, gdzie na szczęście był chirurg, który nastawił z powrotem rzepkę w kolanie. W tym czasie reszta młodzieży pod okiem opiekunów zeszła niebieskim szlakiem na stronę polską do miejscowości Ożenna.
Mijając wysokie drzewa, pamiętające nieistniejącą już cerkiew, zwiedziliśmy cmentarz wojenny nr 3, gdzie pochowano 423 żołnierzy poległych w listopadzie i grudniu 1914 r. Następnie zeszliśmy do autobusu i zmęczeni pojechaliśmy na znane nam miejsce biwakowe do Ośrodka Szkoleniowo-Rekreacyjnego w Kotani. Tam pod zadaszeniem upiekliśmy pyszne kiełbaski i po raz kolejny mogliśmy skosztować wspaniałej herbaty malinowej z cytryną, przywiezionej przez pana Roberta Pieczonkę, polewanej z wielkiego żołnierskiego termosu. Wkrótce dojechali do nas goprowcy z naszym kierownikiem, opiekunem oraz poszkodowaną rajdowiczką, po którą przyjechał tata. Ugościliśmy wszystkich kiełbaską, herbatą i kawą, młodzież pooglądała goprowski sprzęt.
Zmęczeni, ale zadowoleni, również z konkursu, który przeprowadzono w autobusie, wróciliśmy późnym wieczorem do Ropczyc.
Rajd jesienny, chociaż nie obył się bez przykrej niespodzianki, nauczył nas, jak bardzo trzeba być ostrożnym na górskim szlaku, jak się podporządkować dyscyplinie, gdy część opiekunów musi pozostać z poszkodowanym, jak polegać na sobie i innych w czasie niespodziewanego przebiegu wydarzeń.